Pod nogami skrzypiące pozostałości śniegu, para buchająca z kominów, ledwo dyszące samochody, ruch dużo mniejszy niż normalnie, zakapturzone i opatulone postaci przemykające się ulicami...
Zimno.
I tylko niebieskie niebo i słońce rozlewające się promieniami po świecie utrzymują mnie przy nadziei na to, że istnieje cieplejszy świat.
Wracając z pracy myślałam o sercach skutych lodem. O nienawiściach, wzajemnych niechęciach, aferach, plotkach, złych słowach, braku porozumienia, cieszeniu się z cudzych upadków.
Mróz w sercu rodzi się z braków
Tam, gdzie brak dobra - rodzi się zło
Tam, gdzie brak światła - rodzi się ciemność
Tam, gdzie brak nadziei - rodzi się pustka
Tam, gdzie brak miłości - rodzi się samotność
Potrzebna nam perspektywa błękitnego nieba i promieni słońca w sercu, żeby mieć nadzieję na cieplejszy świat.
myślę też , ze są braki, które nas rozwijają, jeśli tylko zechcemy je przepracować. Widzę jak dotkliwy brak obecnosci dzieci jednak mnie rozwija jeśli nie zamykam się w samym bólu i tęsknocie. Dobrze, ze się odnalazłaś:) Rut
OdpowiedzUsuńTak Rut.
OdpowiedzUsuńObyśmy tylko chcieli widzieć dalej i więcej i godzić się z tym co trudne.
Mój samochodzik już nie dyszy :). A Ty nie patrz na braki, patrz na to co masz, przede wszystkim w sobie i czym się dzielisz. Choć tego sama możesz nie dostrzegać.
OdpowiedzUsuńZ brakami jest tak, że paradoksalnie pozwalają docenić dobro, którego doświadczamy, i którym - mimo braków - umiemy się dzielić.
UsuńPs. Moje autko też nie dyszy
Dokładnie tak jest....
OdpowiedzUsuń