środa, 1 lutego 2012

Braki....

Pod nogami skrzypiące pozostałości śniegu, para buchająca z kominów, ledwo dyszące samochody,  ruch dużo mniejszy niż normalnie, zakapturzone i opatulone postaci przemykające się ulicami...

Zimno.

I tylko niebieskie niebo i słońce rozlewające się promieniami po świecie utrzymują mnie przy nadziei na to, że istnieje cieplejszy świat.

Wracając z pracy myślałam o sercach skutych lodem. O nienawiściach, wzajemnych niechęciach, aferach, plotkach, złych słowach, braku porozumienia, cieszeniu się z cudzych upadków.

Mróz w sercu rodzi się z braków

Tam, gdzie brak dobra - rodzi się zło
Tam, gdzie brak światła - rodzi się ciemność
Tam, gdzie brak nadziei - rodzi się pustka
Tam, gdzie brak miłości - rodzi się samotność

Potrzebna nam perspektywa błękitnego nieba i promieni słońca w sercu, żeby mieć nadzieję na cieplejszy świat.


5 komentarzy:

  1. myślę też , ze są braki, które nas rozwijają, jeśli tylko zechcemy je przepracować. Widzę jak dotkliwy brak obecnosci dzieci jednak mnie rozwija jeśli nie zamykam się w samym bólu i tęsknocie. Dobrze, ze się odnalazłaś:) Rut

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Rut.
    Obyśmy tylko chcieli widzieć dalej i więcej i godzić się z tym co trudne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój samochodzik już nie dyszy :). A Ty nie patrz na braki, patrz na to co masz, przede wszystkim w sobie i czym się dzielisz. Choć tego sama możesz nie dostrzegać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z brakami jest tak, że paradoksalnie pozwalają docenić dobro, którego doświadczamy, i którym - mimo braków - umiemy się dzielić.

      Ps. Moje autko też nie dyszy

      Usuń