piątek, 11 maja 2012

Wszystko takie proste jest...

Budzę się.

I nie mogę tego złożyć na karb wiosny, która rozkrzyczała się wokół na dobre.
Budzę się, bo w końcu na mnie pora.


Wszystko wygląda inaczej. Zmieniam się. Staję się. Jakby moje imię nabierało nowego znaczenia.
Pozostawiam konkretne lęki za sobą,  myślę o tym, co chciałabym zrobić, próbuję coś zaplanować, nie zostawiać spraw na potem, cieszyć się z tego kim jestem i brać to co przychodzi.

Wszystko takie proste jest, gdy budzę się rano. Mój poranek, moja praca, ludzie, ktoś bliski i daleki...
....stos zapisanych karteczek na biurku, telefonów do wykonania, spraw do obgadania, wypitych kaw i przeprowadzonych rozmów...
... projektów wykonanych z małym i wielkim trudem, nieporozumień łatanych dobrą wolą, zrozumienia tam, gdzie cierpliwości brak i akceptacji tam, gdzie trudno znaleźć choć cień sympatii.

Wszystko gdzieś we mnie - czasami paradoksalne, czasami jak ogień i woda.
Coraz bardziej widoczne i konkretne.

Czasami wieczór nieco komplikuje sprawę, ale umiem sobie z nim radzić.  Przede mną tyle słów do napisania i historii do opowiedzenia.
Zapewne jeszcze nie raz będę zmagać się z brakiem życzliwości, ale nie zmienia to faktu, że prostych radości do przeżycia może być znacznie więcej.

3 komentarze:

  1. Cieszę się. Bardzo się cieszę :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. i we mnie ktoś się budzi. jakas inna Ja, której nie znałam, która mnie zadziwia... te nasze przebudzenia to tylko kolejny dowód jak wielką tajemnicą jesteśmy. nawet dla samych siebie:) rut

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia, siły, wytrwałości i uśmiechu...

    OdpowiedzUsuń