piątek, 27 kwietnia 2012

Niebo za tymi drzwiami

Wpadła mi do ręki pewna książka. Choć właściwie powinnam powiedzieć książeczka.
Mała i cienka. Niebieska.
"Niebo za tymi drzwiami".


Niepozorny wygląd nie idzie w parze z treścią, która oszałamia głębią i wachlarzem uczuć, szczerością do bólu i zmaganiem.
Kruchością i siłą, bo z każdego zdania przebijają twarde pytania, poszukiwanie sensu i dopatrywanie się znaczeń.

Myślę o tym jak bardzo często układamy w jakiś porządek to wszystko co jest w nas i obok nas. Naprawiamy szkody, chronimy się przed burzą, konstruujemy odpowiedzi na zrodzone nagle pytania,  zamykamy oczy na coś, czego nie chcemy oglądać, planujemy, realizujemy... 

"Cierpienie nie uszlachetnia, ani własne, ani cudze. Cierpienie wyostrza zmysły, sprawia, że człowiek przestaje udawać, przestaje bawić się w chowanego z samym sobą i innymi, więcej widzi." - dostajesz nagle w głowę takim zdaniem i przewraca ci się twój piękny, wyidealizowany świat na temat cierpienia.

Od kilku dni chodzę z tym co przeczytałam w sercu i przekonuję się coraz bardziej do tego, że w życiu chodzi o miłość. Wystarczyło jedno zdanie napisane przez Marcina:
"Znowu czegoś szukam, ale boję się do tego przyznać. Miłości? Jestem żałosny, bo cóż ja mogę dać? Chcę być kochany (...) przez tę jedną konkretną osobę. Zobaczyłem ją pierwszy raz i coś, co myślałem, że już nie istnieje, odżyło. Po prostu chciałem ją dotknąć."

Możemy spierać się o dobry czy zły start, pieniądze, wykształcenie, pracę, realizowanie siebie, sposoby na wychowanie dzieci czy udane małżeństwo, o zdobywanie kolejnych życiowych szlifów, o wypełnianie codzienności różnymi rzeczami i o mnóstwo innych rzeczy potrzebnych do życia.
Możemy bardziej lub mniej się bać, ostrożnie stąpać po ziemi, uważnie rozglądać się wokół siebie.
Możemy tak wiele.

A mi się wydaje, że człowiek został stworzony z miłości i do miłości i jakaś jej cząstka pozostała w nas i dopomina się o swoje.


1 komentarz:

  1. Wszystkie nasz drogi proste i kręte, nasze bezdroża nawet są próbą szukania miłosci lub chociaz jej namiastki. Głód jest tak wielki, ze czasem próbujemy zaspokoić go ochłapami miłości albo zagłuszyć pogonią za czymś innym.
    Tak, rzeczywiście... Cierpienie nie uszlachetnia, ale właśnie przez to co z nami czyni daje szansę, by wydobyć na swiatło dzienne szlachetność kruszcu, z którego jesteśmy. Tak banalnie nieco - jest jak szlifowanie diamentów, bolesne, ale konieczne, by wydobyc ich blask na zewnątrz. Kiedy ja doświadczam cierpienia zmienia się jkby moja wewnetrzna struktura, pękają niektóre wiazania, powstają nowe. Tylko wtedy piszę wiersze, bo tylko tak da sie choć naszkicować to co się dzieje. rut

    OdpowiedzUsuń