Lubię piątkowe wieczory. Jakimś cudem czas płynie wolniej. Myśli same się mniej myślą. Życie się ucisza. Zostawiam za sobą tydzień, mimo, że w weekend będę pracować.
Chciałabym napisać coś mądrego, pouczającego, wartościowego… Ale głowa odmawia mi posłuszeństwa. Zostawiłam za sobą hałas, ciągi informacji, emocje. Pływam gdzieś w muzycznych przestworzach próbując napisać coś co miałoby ręce i nogi.
Może dam sobie spokój. Poprzebywam trochę w bezmyślnych przestworzach i spróbuję nabrać sił do sobotniego poranka.
Chciałabym obudzić się jutro i mieć w głowie jasność. Jasność tego jak mam postąpić i się zachować.
Chciałabym dostać jutro swój cud na który nie zasługuję, ale bardzo potrzebuję.
Chciałabym pobujać w przestworzach prostej radości i ufać jak jeszcze rok temu.
Chciałabym.
Wiem, ze na pewno dostanę jutro swój zapach porannej kawy i kilka chwil ciszy, żeby wessać w płuca powietrze i na przekór wszystkiemu ruszyć znowu w swoją dal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz