poniedziałek, 4 czerwca 2012
Secrets of eternity...
Zmęczenie dziś ogromne, bo mimo niedzieli wiele pracy za mną. Powinnam napisać "za nami", bo nie jestem zapewne w tym zmęczeniu sama. Chciałabym już spać, ale nie mogę. Oczy wciąż otwarte i myśli błądzą gdzieś po dzisiejszym dniu. Gmeram więc w necie wyszukując czegoś co mnie uśpi. Właśnie dziś na moją osobistą listę wykonawców z "błyskiem" w nutach wpisuje się Sean McConnell. Nie przez melancholię nut czy spokój w melodii, ale przez teksty i brzmienie gitary.
Któż by to pojął? Bądź choć próbował?
Zdobyć tajemnice wieczności, odkryć jej sekrety i ją zatrzymać dla siebie...
Klucze wieczności są w nas, odbijają to, co gdzieś w nas zapisano specjalnym kodem.
Jakbyśmy byli zaprogramowani na... miłość.
Przez rozmowy, które ostatnio prowadzę z kimś, kto niespodziewanie stanął na mojej drodze, powoli wybudzam się z odrętwienia i automatyzmu.
Ostatnio jednak usłyszałam gdzieś obok mnie, że zmieniłam się na złe.
Hm....
A może po prostu jestem bliżej siebie... jakbym w końcu zaczynała rozumieć proste słowa, które po raz pierwszy w życiu usłyszałam po zakończeniu studiów: "...dbaj o siebie".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dbaj o siebie - to bardzo dobre zdanie, z rodzaju tych, które rzucone przelotem drążą tunele w naszych myślach całymi latami. Az zrobią swoje i zrozumiemy. bądź dobra dla dziecka, które w tobie mieszka - to moje zdanie, bardzo podobne do twego:) rut
OdpowiedzUsuń