Ciasto francuskie, jabłka, trochę cynamonu, cukier, roztrzepane jajko i... za chwilę w całym domu pachnie słodyczą.
Zanim wyłożę małe koperty z niespodzianką z piekarnika minie trochę czasu.
Myślę o tym, że życie znów zatoczyło krąg.
Że choć nic się nie zmieni w ciągu tych kilku godzin, to jednak znów ruszam w nieznane.
Wyjmuję ciasteczka w kształcie kopert i wdycham ich zapach.
Zalewam kubek herbaty i dolewam kilka kropel soku winogronowego.
Pora trochę poświętować i zapatrzyć się właśnie w tę chwilę. Przeszłości nie zmienię, przyszłości jeszcze nie dotykam. Jestem tu i teraz.
To takie zakończenie roku i wędrówka w nowy.
Adwent.
warto celebrować nasze życie, każdy zatoczony krąg.Ty to wiesz. A my w tym roku zainicjowaliśmy nieznaną u nas tradycję zagniatania ciasta na pierniczki dojrzewające kilka tygodni. Długo potem jeszcze włosy pachniały mi korzennymi przyprawami:) Adwent. rut
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że z tego dojrzewania zrodzi się doskonały owoc w kształcie pierniczka. I będziecie smakować go wspominając korzenny zapach przypraw towarzyszących oczekiwaniu :)
OdpowiedzUsuń